Archive for Gordon Strachan

Gordon Strachan

Umówić się na wywiad z Grodonem Strachanem to sztuka, naprawdę. Ale jakoś się udało, przez znajomego dziennikarza ze Szkocji. To było na kilka tygodni przed Euro 2008. Dwa dni przed wywiadem zmarł Tommy Burns, wielki przyjaciel Strachana. Nasz kolega zadzwonił i powiedział: – Wiecie, ciężka sprawa, spytam Gordona czy to aktualne, ale nie sądzę.

Ja na to: – O nic nie pytaj, broń Boże. Przyjedziemy, pokażemy się na miejscu i na pewno nas nie przegoni.

I tak właśnie było. W ogóle robiliśmy z Piotrkiem Żelaznym inny materiał, o dominacji Premier League, przy okazji zajechaliśmy 300 kilometrów na północ. Gdybyśmy nie przywieźli tego wywiadu, byłoby ciężko z rozliczeniem benzyny… Oto materiał 🙂

Przy okazji, kilka dni po wywiadzie Rangersi się potknęli i Celtic rzutem na taśmę wygrał ligę. I dobrze.

Strachan: Boruc to maszyna
Gordon Strachan, podobno postrach dziennikarzy, człowiek wyjątkowo surowy i małomówny –
tak przynajmniej twierdzą Szkoci. Nic bardziej mylnego. Szkoleniowiec Celtcu Glasgow to w
rzeczywistości wyjątkowo sympatyczny człowiek. Co chwila rzuca żartem, tryska humorem,
przekomarza się, stara się być usczypliwy. Z Gordonem Strachanem rozmawialiśmy w ośrodku
treningowym Celticu w oddalonym 20 kilometrów od Glasgow, Lennox Town.
Wygląda na to, że w tym roku będzie wam znacznie trudniej o tytuł niż w poprzednim. Szanse są małe. Co się stało?
Gordona Strachan: Rangersi są znacznie lepsi niż w poprzednim sezonie. Grają znacznie bardziej regularnie.

Może i lepsi, ale wciąż grają tę nudną, defensywną piłkę…
– Nie zgadzam się, ale nie będę ich oceniał. Nie oceniam kolegów po fachu. Zbyt wielu ludzi na świecie zajmuje się tylko i wyłącznie ocenianiem. Ja zajmę się poprawianiem gry swojej drużyny.
Może to nie Rangers są lepsi, tylko wy gorsi?
– Mamy więcej punktów niż w poprzednim sezonie, strzelamy więcej bramek, tracimy mniej, a i tak zajmujemy drugie miejsce. Takie życie.

W przyszłym sezonie będziecie mieli jeszcze ciężej, bo odchodzi od was Artur Boruc.
– Czyżby?
Tak to wygląda. Kilka klubów go chce. Rozmawialiśmy z Carlo Ancelottim i powiedział, że chce mieć Boruca u siebie.
– Ale pan nie wygląda mi na gościa, który w Celticu odpowiada za transfery. W ogóle żaden z panów nie przypomina mi dyrektora sportowego Celticu. Menedżera też nie. Ani nawet faceta odpowiedzialnego za finanse. Ich rozmowy z Carlo Ancelottim będą wiążące. Póki co, Artur podpisał nową umowę, a z tego co wiem, to po to podpisuje się umowy, żeby je wypełniać.
Stillian Petrow też podpisał kontrakt a cztery miesiące później odszedł do Aston Villi…
– Takie życie. Mam jednak prośbę: Nie rozmawiajmy o tym czy Boruc zostanie czy nie, ok?

Ok. Ale jeśli odejdzie, to poszuka pan bramkarza w Polsce? Wiadomo, że interesował się pan Szamotulskim i Załuską…
– Ale przecież my już szukamy w Polsce. I będziemy szukać dalej. Polska w ciągu ostatnich lat stała się najlepszym producentem bramkarzy. Jeśli chcesz znaleźć bramkarza, jedziesz do Polski. Kto wie, może gdzieś tam u was gra najlepszy bramkarz świata? Jeśli tak, to my go znajdziemy.
Myśli pan, że Boruc jest bohaterem w Glasgow?
– Nie mam żadnych wątpliwości.

Jaka jest różnica między Borucem sprzed 3 lat, a tym obecnym?
– Teraz jest znacznie bogatszy (śmiech).

Powiedział pan kiedyś, że jest jednym z najlepszych bramkarzy świata. Skąd taki pomysł? A Petr Cech, a Gianluigi Buffon?
– Po prostu jest. Nie jestem trenerem bramkarzy i nie znam się na tym aż tak bardzo. Ale skoro już pytacie, to Boruc jest fenomenalnym piłkarzem. Ma wszystko czego potrzeba. Niesamowite umiejętności i charakter. Ma ogromny wpływ na kolegów z zespołu. Gdy połączysz te wszystkie trzy rzeczy i dodasz do tego talent, otrzymasz maszynę do bronienia. Taki jest Boruc.
Mówi się, że bramkarz musi być trochę szalony…
– Niekoniecznie, znam inteligentnych bramkarzy. Szalony to był Charles Manson. Może ekscentryczny to będzie lepsze słowo.

Ok, Boruc jest ekscentryczny?
– Zdecydowanie tak. Bramkarz musi taki być.
A co pan sądzi o jego zachowaniach podczas meczów z Rangersami. Koszulki z papieżem, manifestowanie katolicyzmu…
– Wszędzie na świecie, takie zachowania nie wzbudzałyby kontrowersji. Ale pamiętajmy, że to się dzieje w Glasgow. To specjalne miejsce. Tutaj podział na katolików i protestantów, to coś znacznie więcej niż religia. To sprawa czysto polityczna. Myślę, że Artur będzie musiał zmienić swoje zachowanie. Bo świat tutaj, w Glasgow, nie jest normalnym światem.
Myśli pan, że posuwa się za daleko?
Ja osobiście tak nie myślę. Ale przepisy UEFA są jasne. Zabronione jest manifestowanie poglądów politycznych, czy religijnych. Artur będzie to musiał zmienić.

Myśli pan, że liga szkocka to dla niego dobre miejsce, żeby się rozwijać?
– Lepsze niż liga polska.
No tak, ale…
– Wiem o co chodzi. Ale czemu nie? Ok, możecie nas krytykować. Ale mówi pan o różnych Milanach, Interach, innych wielkich klubach. Ale proszę pamiętać o tym, że to nie Carlo Ancelotti tylko ja przyjechałem do Polski, zobaczyłem Artura i powiedziałem, że chcę go mieć. I to chyba najlepsza odpowiedź na wasze pytanie. A jeśli odejdzie, to pojadę poszukać kolejnego bramkarza. Może nawet do Polski, tak jak już mówiłem.
Boruc potrzebuje grać o najwyższe trofea. Czy myśli pan, że Celtic tak naprawdę stać na walkę o Puchar Mistrzów?
– Mamy możliwości by dostać się do najlepszej ósemki. Później wchodzą już do gry zespoły z niesamowitą ilością pieniędzy. A Celtic nie jest aż tak bogatym klubem, by rywalizować z tymi najbogatszymi w Europie. Znalezienie się w pierwszej ósemce nas nie przerasta, ale później to już jak poszukiwanie Świętego Graala.
­Dlaczego w Glasgow nie wyszło Maciejowi Żurawskiemu…
– Żurawski… dobry chłopak. Bardzo go lubię.

Ale pytanie było: Dlaczego mu nie wyszło?
– Ależ wręcz przeciwnie. Oczywiście, że mu się udało. Zdobyliśmy mistrzostwo z Magicem w składzie, był naszym najlepszym strzelcem. Według was mu się nie udało? To świetny piłkarz i świetny człowiek. W swoim pierwszym sezonie strzelał naprawdę mnóstwo bramek.
Ale później przestał. Najpierw strzelać, a potem w ogóle grać.
– Miał kontuzje. Ale oczywiście były też inne sprawy. Myślę, że Maćka zniszczyła tutejsza prasa. Szkockie gazety bardzo krytykowały Magica i chciały żeby grali chłopcy urodzeni tutuj w Glasgow…
Jak Kenny Miller?
– Bez nazwisk. Magic jest po prostu człowiekiem, który potrzebuje być kochanym przez fanów i media. Lubi być w centrum zainteresowania. Zresztą, kto nie lubi. Z tego co wiem, to jest teraz w Grecji i radzi sobie całkiem dobrze.
W Larissie, a to raczej nie jest klub pokroju Celticu…
– Ok, ale chciał grać i strzelać, to dla niego najważniejsze. Nie mam do niego pretensji, że chciał odejść
Jak to pretensji, przecież to pan nie dawał mu grać…
– Zdecydowanie się nie zgadzam. Nie grał, bo miał ciągle jakieś kontuzje.

A może transfer do Celtiku był szczytem jego możliwości. Nie miał już później ambicji?
Zdecydowanie nie. To jakaś bzdura. Facet był w obcym kraju, a miejscowe gazety dawały mu do zrozumienia, że jest niechciany. To wszystko.

Kiedyś powiedział, że przy ławce rezerwowych zachowuje się pan jak maniak…
– To prawda (śmiech). Ale zapewniam was, że nigdy nie krzyczę na moich piłkarzy, że coś źle zrobili. Nie mówię, że to albo tamto podanie było beznadzieje, że dośrodkowanie było kiepskie. Problemem zawodników podczas meczu jest koncentracja. Często zapominają, że są częścią zespołu. Łatwo dają się ponieść emocjom. Krzyczę, by im przypomnieć o taktyce, o tym, żeby robili na boisku, to co sobie wcześniej założyliśmy. Ale mogę was też zapewnić, że po meczu lubię się pośmiać i pożartować ze swoimi piłkarzami.
Zbliża się Euro 2008, komu będzie pan kibicował?
– Oczywiście, że Polsce. Tak jak i wielu Szkotów. Przecież w Glasgow pracuje pełno Polaków, a my zawsze kibicujemy naszym przyjaciołom, chyba że są Rangersami. Zresztą, mam nawet zamiar wybrać się na wasz mecz z Austrią.
Rozmawiali w Glasgow Marek Wawrzynowski, Piotr Żelazny

Dodaj komentarz