Posts Tagged Wacaw Kuchar

Wacław Kuchar

Tytuł: Wacław Kuchar
Autor: Jacek Bryl
Rok wydania: 1982

Historia Wacława Kuchara to historia Pogoni Lwów. Wspaniale, choć nieco szowinistycznie i staromodnie napisana. Jacek Bryl przekopał niezliczone ilości archiwów, wykonał wspaniałą researcherską pracę. Mamy tu historie najwspanialszego polskiego sportowca w przedwojennej historii. Piłkarza, łyżwiarza, akrobaty, hokeisty, lekkoatlety. Ale przede wszystkim piłkarza, który strzelił we wszystkich swoich 1052 meczach 1065 bramek.
Powiecie – nie było Ligi Mistrzów. No nie było.
Ciekawe, że ówczesne wyniki lekkoatletyczne Kuchara odpowiadają tym, które dzisiaj robią juniorzy. Ależ sport wykonał skok. Ale faktem jest, że juniorzy wybitnie utalentowani.
Kuchar był fenomenem, który całe swoje życie poświęcił sportowi. I tego właśnie się z tej książki dowiecie – jak rodziła się piłka nożna i sport w Polsce w ogóle. Z jakimi trudnościami zmagali się pionierzy. Jak kombinowano środki na funkcjonowanie.
No i w końcu – jak Pogoń Lwów pomagała wygrać dla Polski plebiscyt o Górny Śląsk 🙂 a jest to naprawdę piękna historyjka.
Poza tym znakomite są opisy rywalizacji lwowsko-krakowskiej. Otóż proszę państwa: działacze byli, są i zawsze będą pierwszymi podejrzanymi. I tego się dowiecie, zresztą nawet za kilka linijek.
Wacław Kuchar wychował się w patriotycznej polskiej rodzinie. Nawet jeśli jego ojciec był Węgrem… Rodzice byli ludźmi dość majętnymi, dbali o rozwój synów. Zresztą całe ich życie poświęcone zostało Pogoni.
Ludwik Kuchar, ojciec pana Wacława – po cichu, w tajemnicy przed żoną, wpłacał pieniądze do klubu. Z kolei żona jego robiła dokładnie to samo. Nic nie wyszło na światło dzienne mimo iż w zarządzie zasiadał jeden z ich synów – Tadeusz.
Pogoń rodziła się w pięknych i romantycznych czasach, na rozgrywki juniorów ściągała więcej widzów niż dzisiaj Polonia Warszawa w ponad 1,5 milionowej stolicy na ekstraklasę.
Znakomite są w końcu teksty profesora Rudolfa Wacka, nauczyciela Kuchara, wydawcy i dziennikarza numer 1 lwowskiego „Sportu”. Momentami takie, że dzisiaj włos na głowie się jeży.
To było dziennikarstwo – fachowe, agresywne, bezkompromisowe.
Zresztą, kawałek ze „Sportu” po drugim meczu kadry, przegranym 0:3 z Węgrami w Krakowie…
„Takiej sposobności do zwycięstwa Polska już mieć nie będzie i tym jaskrawiej występuje wina tych trzech, którzy reprezentatywkę nasz ułożyli. Tym trzem panom zupełnie nie chodziło o najlepszą drużynę w Polsce. Im chodziło o podwórko Cracovji, Wisły, a nawet Jutrzenki. Siedmiu z Krakowa! Od biedy przyczepiono tam Wacka Kuchara – bo ten zanadto w Polsce okrzyczany, wreszcie i Lotha z Warszawy bo ten też okrzyczany. Zatkano wiec tak gębę Pogoni i Polonii, a z Poznańskiem i z Łodzią nawet się nie liczono. Targ ubito przy misce soczewicy krakowskiej…
A czy prócz tego nie jest lekceważeniem sportu polskiego,naszej godności, naszego prestige – układanie drużyny dopiero na trzy dni przed zawodami? Taka drużyna powinna być złożona na miesiąc na przód, by dać możność wypowiedzenia się krytyce fachowej, opinii publicznej itd. (…) Winowajcy niedzielnego nas pogromu są dobrze znani i obowiązkiem moim jest oddać ich pod sąd opinii publicznej. Popełnili fatalny błąd, który wynikł tylko z powodu ich zaciekłości klubowej, szowinizmu lokalnego, co mówią też inni znawcy – obcy, bezpartyjni, jak np. mr. Kimpron, trener Polonii Warszawa, zawodowy piłkarz angielski, dla nas zatem miarodajniejszy od miarodajnych swojskich wielkości. Tych Trzech Panów złożyło dowód, że albo na piłce nożnej się nie znają, albo są bezdennie naiwni. Ubolewanie też muszę wyrazić Dr. Lustgartenowi, był on u nas na meczu Pogoń – Cracovia 3:0 i bezwarunkowo mógł się starać i inny skład. Wszak ten słynny Sperling z Cracovji – jakiż on był w tym meczu biedny wobec naszego Ludwika Schneidera, który potrafił z miejsca opanować go i unieszkodliwić”
Czasem „jedzie ostro” również po swoich. Tak było w latach dwudziestych.
A dzisiaj? Dzisiaj dziennikarze w znacznej części są przedstawicielami umownych działów Public Relations pojedynczych piłkarzy (od których mają newsy i możliwość zrobienia wywiadu na kolanach), całych klubów (gdzie pojawiają się codziennie, więc boją się podskoczyć) albo nawet stacji telewizyjnych. Więc po co się wychylać?
Jest to jednak wpis o Pogonii, nie o dziennikarstwie, chociaż nie mogłem się powstrzymać.
Dlatego na Pogoni zakończę. Autor przytacza wiele świadectw zagranicznej prasy, która nie boi się stwierdzić jednoznacznie – Wacław Kuchar to był piłkarz klasy światowej, wspaniały mistrz.
Czytając tę piękną książkę, przenoszę się myślami do Lwowa. I wam też polecam jej poszukać, gdzieś na targach staroci i w antykwariatach.
Sam wierzę, że w najbliższych latach będziemy mieli w Polsce modę na historyczne powroty i wróci też pamięć o Wacławie Kucharze.

Moja ocena: 5/5

Dodaj komentarz