Lyczmański dał alibi Probierzowi

porcja przemyśleń poligowych

Michał Probierz powinien wysłać podziękowania sędziemu Lyczmańskiemu. Ten swoimi nieudolnymi decyzjami dał szkoleniowcowi znakomite usprawiedliwienie fatalnych wyników. Teraz przez jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o tym, że tak naprawdę Wisła przegrała również dlatego, że po prostu żałośnie gra w piłkę a o ile się orientuję, to nie arbiter odpowiada za styl zespołu, ale trener.

Faktem jest, że Lyczmański wynik wypaczył i to w sposób rzadko spotykany. Nikt rozsądny nie będzie z tym polemizował. Jak również z tym, że jego decyzje na pewno zmieniły przebieg spotkania, bo „gdyby Pogoń nie strzeliła bramki, to mecz wyglądałby inaczej”. Ale jeśli tak, to też musimy założyć, że grały dwie drużyny na równym poziomie, a nie kandydat do tytułu mistrzowskiego z zespołem broniącym się przed spadkiem. Nie drużyna, w której najgorszej zarabiający zawodnik byłby w czołówce zarabiających tej drugiej. Jeśli tak, to niech będzie – wszystkiemu winien jest sędzia.

Błędy sędziowskie są normą, zwłaszcza w Polsce, gdzie po wielkiej aferze korupcyjnej trzeba było sędziów po prostu wymieniać, na miejsce tych umoczonych wchodzili słabi ludzie z niższych klas, niektórzy awansowali rok po roku, szli w górę, często nie dlatego, że byli tacy dobrzy, ale dlatego że była taka potrzeba, oni byli przyzwoici i w miarę młodzi i ambitni.

Być może akurat Lyczmańskiego ten opis nie dotyczy, bo to arbiter, który od dawna był ciągnięty za uszy, mimo że jest sędzią wyjątkowo słabym. Są też zastrzeżenia co do jego pracowitości. Jego koledzy uważają, że nie wytrzymuje presji i spala się w prostych sytuacjach. Tak jak opis ten nie dotyczy Małka, który przetrwał w lidze, bo nie brał, a nie dlatego że umie sędziować. Tempo Ekstraklasy, jakkolwiek źle by to nie brzmiało, wiele osób po prostu przerasta. Niestety sędziowie potrzebują czasu, choć oczywiście nie mówią o dwóch takich, którzy ukradli punkty.

Zastrzeżenia były też do Gila, moim zdaniem jak najbardziej słuszne, bo ten niezrozumiałymi żółtymi kartkami starał się podreperować swój autorytet i przez to również wpłynął na wynik spotkania. Wiadomo, że są patologie wśród organizacji sędziowskiej, bo ona przez lata działała na zasadzie organizacji przestępczej. I jak najszybciej te patologie, takie jak wyrzucanie z ligi przyzwoitych sędziów, żeby wprowadzić znajomego nieudacznika, trzeba usuwać.

Ale też nie może być tak, żeby to wszystko było okolicznością łagodzącą dla Michała Probierza. Bo czym właściwie różni się on od sędziego Lyczmańskiego? Dlaczego ktoś uważa, że jest większym profesjonalistą? Bo miał sukcesy? Oczywiście, ale sędzia Lyczmański też jakieś miał, w końcu udało mu się zostać nawet sędzią międzynarodowym, choć wiadomo, że po naciskach ze strony PZPN, ale jednak.

Dziś słyszę i czytam, że przez Lyczmańskiego Probierz może stracić pracę. Mam nadzieję, że nie straci, bo po pierwsze nikomu nie życzę utraty pracy, a po drugie szkoleniowiec potrzebuje czasu, żeby wprowadzić pewną ideę, uspokoić atmosferę, odsiać ziarno od plew. Ale to jest jedno. Druga sprawa jest taka, że zespół Probierza w tym sezonie gra poniżej marginesu przyzwoitości.

Nie marudził zbytnio Probierz, że w meczu z Polonią to jego drużynie sędziowie pomagali (konkretnie Gil), tyle tylko że piłkarze pana Michała byli zbyt nieudolni, żeby tę pomoc wykorzystać. Nie płakał też, gdy w poprzednim sezonie dostawali pomoc od sędziego w meczu z Lechią Gdańsk. Wolał powołać się na starą zasadę. Powołuje się na nią wielu trenerów, a brzmi ona: „raz zabiorą, raz oddadzą, tak to działa”. W piątek jemu zabrali, więc wysyłał arbitra do szatni, gdyby jego słowa umieścić w scenariuszu jakiegoś melodramatu, zapewne wiele kobiet płakałoby. Ale jak coś zabierają, to możesz walczyć, a możesz się poddać. Piłkarze Probierza się poddali i nie jest to wina Lyczmańskiego.

O ile Polonia bez „pomocy” Małka wygrałaby z Jagiellonią, nie można tego samego powiedzieć o Wiśle w meczu z Pogonią po decyzjach Lyczmańskiego (zasada dziennikarska mówi, żeby używać zamienników, np. sędzia, arbiter, arbiter skądś tam, jakiś tam, ale uznałem, że Lyczmański zasłużył na to, żeby w negatywnym kontekście padało jego nazwisko. Tak bez końca).

Sytuacja Wisły wygląda dziś tak, że zespół fartownie wygrał z bardzo słabym Bełchatowem, stoczył równą walkę z przeciętnym Podbeskidziem i przegrał z Polonią Warszawa oraz Pogonią. Tylko jeden z tych meczów prowadził Lyczmański. I to nie on doprowadził do tego, że pisano o tym spotkaniu jako o meczu o posadę Probierza.

W dzisiejszym PS jest wykres, z którego jasno wynika – Tegoroczny start jest najgorszym od momentu, gdy Wisłę kupił Bogusław Cupiał.

W poprzedniej rundzie pisałem, że Probierza ocenić można po rundzie jesiennej, bo wiosną nie kontrolował zbytnio tego co działo się w drużynie. Miał jednak czas na wprowadzenie swojego stylu gry.

Z Probierzem rozmawialiśmy krótko po tym jak objął Wisłę.

Fragment wywiadu:

Ma pan w głowie jakąś ideę gry, do której pan dąży?

Michał Probierz: Mam ją w głowie, proszę oglądać mecze. Czy znajdzie pan jakiś wywiad z Mourinho, Fergusonem, Guardiolą, gdzie mówią o swojej idei? Niech panowie oglądają, zobaczycie. Trener nie musi o tym mówić, boisko mówi za trenera.

Ale w przypadku wspomnianego Guardioli styl jest tak charakterystyczny, że on sam nie musi o nim mówić.

Michał Probierz: Chciałbym, żebyście powiedzieli to kiedyś o mnie.

Oczywiście wielu znanych trenerów wydawało swoje książki, w których szczegółowo informowali o stylu, do którego dążą i zasadach, którymi się kierują. A co dziś możemy powiedzieć o stylu Probierza? Grajmy sobie i może ktoś coś indywidualnie zrobi. To chyba tyle. A przecież z linią ofensywną Iljew – Garguła – Melikson – Genkow, mamy prawo liczyć na więcej. Oni powinni tę ligę rozbić w pył. Ale nie rozbijają. Po czterech kolejkach Wisła ma cztery bramki, a na przykład Polonia osiem, mimo że to Polonii sędziowie przeszkadzają na razie dużo bardziej.

Kompletnie zawodzi Melikson, do którego Probierz nie potrafi dotrzeć a to on powinien być motorem napędowym zespołu, podobnie jak Iliew, który jest przecież najlepszym dryblerem w tej lidze. Nie sprawdza się Garguła, który powinien mieć 2-3 kluczowe podania na mecz. Być może to dobry moment, żeby Probierz na chwilę zastanowił się nad swoimi metodami. Dotychczas brał słabych zawodników i coś był w stanie ugrać. Być może starał się tworzyć ich na własne podobieństwo. Sam był piłkarzem słabym, który wygrywał siłą woli i, co tu dużo gadać, chamstwem – a więc wyrywaniem włosów z nóg, złośliwymi faulami, a nawet wbijaniem pinezek, bo piłkarze, którzy przeciw niemu grali mówią, że biegał właśnie z pinezkami. Fuj! Takie metody działają w klubach słabych, bo zawodnik słaby uważa, że wszystkie chwyty są dozwolone, że chodzi tylko o zwycięstwo. Ale tu mamy Wisłę, gdzie liczy się styl i radość z gry.

Pisałem o tych probierzopodobnych piłkarzach trochę we wpisie Liga piłkarzy niechcianych

Probierz, choć sprawia wrażenie opryskliwego aroganta, to jednak jest raczej inteligentnym facetem, dość szybko się uczy. Myślę jednak, że w Wiśle długo się nie pouczy. Bo nie wie jak dotrzeć do ludzi, którzy sami siebie uważają za artystów. Na tej jego edukacji skorzysta być może kolejna drużyna.

Polecam mu jeden z moich ulubionych cytatów z Leo Beenhakkera:

Kilka lat później zdałem sobie sprawę z tego, że czasem byłem bardzo niepewny siebie. Używałem swojej arogancji, by ukryć swą niepewność. Ale wtedy mój świat się zawalił. Całkowicie się pogubiłem. Nie miałem odwagi by wyjść na zewnątrz, bo po prostu bardzo się wstydziłem. Później człowiek się otrząsa i zdaje sobie sprawę, że popełnił kluczowe błędy. Wtedy po raz pierwszy zacząłem dokonywać analiz swojego zachowania i doszedłem do wniosku, że jestem wielkim palantem.

PS. Prośba do redakcji sportowej Canal Plus, aby zwróciła uwagę jednemu ze swoich prezenterów, Cezaremu Olbrychtowi, którego zachowanie jest zwyczajnie nieuczciwe. Dobry obyczaj nakazuje podawanie źródeł informacji. Pan Olbrycht ma tę wyjątkowo brzydką manierę, że bierze sobie bez zażenowania cudze informacje i podaje albo jako własne, albo jako takie, że „gdzieś przeczytał”, jak to miało miejsce przed meczem Pogoni z Wisłą (sprawa dotyczyła zapowiedzi meczu przez Radosława Janukiewicza). Czyta to wszystko w konkretnych miejscach, mnie takie zachowanie irytuje, bo bardzo często jest to Przegląd Sportowy. Wszystko można sprawdzić używając google. W ten sposób pan komentator wozi się na plecach prawdziwych dziennikarzy, którzy wykonują konkretną pracę. Po prostu sobie cudzą pracę przywłaszcza i jeszcze bierze za to wynagrodzenie. Słabo.

11 Komentarzy »

  1. dzemeuksis said

    Podpisuję się pod tym, co napisałeś, ale jedną rzecz chcę podkreślić: jak w każdym innym zawodzie trenera należałoby rozliczać za realizację postawionych celów. Dopóki „piłka w grze”, powinien mieć spokój i komfort pracy – bez względu na styl i wyniki. Dlatego haniebne było zwolnienie Beenhakkera w momencie, gdy jeszcze były szanse na awans i tak samo haniebne będzie zwolnienie Probierza (i każdego innego trenera), dopóki będzie miał szansę na realizację postawionych przed nim celów.

  2. vegetable78 said

    to dość trudny temat. Jeśli widzisz, że trener ma szanse na awans a wynika to z tego, że na przykład poprawił styl, że zespół gra lepiej itd., to absolutnie trzeba zostawić. Ale co jeśli widzisz, że facet wszystko spartolił? Czy prezes ma pozwolić na to, żeby drużyna brnęła w przepaść? Inna sprawa to odpowiedzialność działaczy. Jeśli zatrudniają wciąż marnych trenerów, to dlaczego ich głowy nie spadają?

  3. To najgorszy start Wisły od 28 lat. Od 1984 roku, gdy zaczęła od wygranej i 3 porażek (pierwsze zwycięstwo dopiero w 8. kolejce), a potem spadła z ligi.

    Andrzej Iwan tak wspomina tamten sezon w „Spalonym”

    „Drużyny nie było. Rozchodziła się w rękach. Prysła gdzieś dawna atmosfera, ale też prysnąć musiała – ludzie w końcu zupełnie inni, szarzy, nieszczególni. Coraz częściej grali zawodnicy, którzy kilka lat wcześniej nie załapaliby się się nawet na ławkę rezerwowych. (…)

    Brakowało jakości, ale też atmosfery. Porobiły się grupki, ale żeby te grupki jeszcze ze sobą chociaż trochę rywalizowały – o, to mogłoby wyjść z korzyścią dla zespołu. Tymczasem rywalizacja nie istniała. Grał każdy, kto miał dwie nogi i zdrowe kolana.”

    Przytoczę jeszcze list ówczesnego trenera Edmunda Zientary do zarządu Wisły:

    „Proszę wybaczyć pesymistyczny ton, ale miałem go już okazję prezentować Panom jesienią ubiegłego roku. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Pracujemy metodą łatania dziur, improwizujemy, z nadzieją, że jakoś to będzie. Niestety, właśnie w sporcie taką metodą do niczego dojść nie można. Najwyżej do zawałów serca ludzi, którym dobro klubu, drużyny i rzetelność leżą na sercu.”

    Podobieństw jest sporo…

  4. A co do pomijania źródeł w transmisjach tv, to faktycznie, niektórym zdarza się to zbyt często. Czasami zastanawiam się, jaką wiedzę o lidze posiadaliby komentatorzy i reporterzy stacji pokazujących polską ekstraklasę, gdyby nie gazety.

    Później włączasz tv i słyszysz „gdzieś wyczytałem”… Ale nie zawsze. Pamiętam gdy Żelisław Żyżyński sam zadzwonił i spytał się, w jaki sposób powinien powołać się na moje wyliczenia frekwencji na stadionach w Europie (wynikało z nich, że Legia jest ok 100 miejsca, a Lech – 110 itd). Ostatnio komentator meczu Polonia – Jaga powoływał się na mój tekst o młodych piłkarzach i użył nazwy „PS” itd itd.

    Wracając do Probierza, jeśli w meczu z Lechią piłkarze nie pokażą ambicji, to wg mnie trzeba się wycofać z tego związku i szukać np porozumienia z Adamem Nawałką. Wiem jednak że to science-fiction. Nie ma i raczej nie będzie w tym sezonie pieniędzy na płacenie pensji dwóm trenerom.

    Probierz w 15 meczach zdobył 19 punktów. To jest dramatyczna statystyka, nawet biorąc pod uwagę najtrudniejsze realia przy Reymonta od bodaj 2006 roku czy nawet 1997 roku.

  5. […] i od razu się zaczyna. Nie wiemy czy to po przeczytaniu tego wpisu swój tekst napisał Tomek Ćwiąkała, ale oba są warte przeczytania. Marek Wawrzynowski […]

  6. Nie, nie po tym wpisie. Ten wpis przeczytam później. Tekst o Probierzu napisałem niezależnie od artykułu Marka.

    • vegetable78 said

      nie ma znaczenia, interesujący punkt widzenia, częściowo się zgadzam.

  7. a co do Olbrychta, to jakoś się przyzwyczaiłem, bo C+ i wiele innych stacji, gazet itp. wspomina, że „w internecie mówiło się że…” zamiast powiedzieć „Weszło podało”.

    • vegetable78 said

      możliwe, że wiele osób ma problem z podawaniem źródła, ale ten facet w tym przoduje i trzeba to zwalczać i mówić o tym publicznie. Im więcej takich głosów, tym większa szansa na zmianę.

  8. żzny said

    Napisałeś to trochę Marunia, jakby Probierz płakał z powodu sędziów, tymczasem facet ZACZĄŁ konferencję prasową od powiedzenia (z pamięci jadę): bez względu na to jak słabi byli dziś sędziowie, to Wisła dała dupy. Dopiero później – na trzecie czy czwarte pytanie o Lyczmańskiego – powiedział, że zaprasza go do szatni.

    • vegetable78 said

      @Piotrek Ż.,
      to jest jedynie wątek poboczny. Główny wpis jest taki, że Wisła Probierza gra tragicznie, a żenujący sędzia dał mu alibi. Nic więcej. A czy się żalił? Ok, powiedział po czwartym pytaniu. Ale dlaczego po tym czwartym pytaniu zamiast „zapraszam sędziego do szatni” nie powiedział: „Raz sędzia odda, raz zabierze, nie ma sprawy”. Frankowski po meczu z Polonią powiedział wprost, że sędzia im pomógł. To jest klasa.

RSS feed for comments on this post · TrackBack URI

Dodaj komentarz